O dorszu i piernikowej kruszonce…

Mocno
korzenny piernik, pokruszony, starty lub rozdrobniony w blenderze do tego
podsmażona cebulka, skórka pomarańczy, natka pietruszki,
masło (bo z masłem
wszystko jest lepsze). Wystarczy wyobrazić sobie te smaki. Ryba, masło, zapach
piernika…Już to brzmi dobrze. Jeszcze szczypta soli, szczypta pieprzu,
szczypta imbiru i kruszonka gotowa.

Do naczynia żaroodpornego wyłożonego folią
aluminiową lub natłuszczonym papierem do pieczenia wkładamy rybę, przykrywamy
warstwą kruszonki i wkładamy do piekarnika. 180 stopni około pół godziny
wystarczy
w zupełności.

Ale
żeby nie było zbyt maślano -korzennie musimy te specjały czymś ożywić, więc
może dalej idźmy tropem świąt, tym razem poszukajmy świeżości. 

Wystarczy zamknąć oczy, pomyśleć
o gwiazdce,
choince, ciasteczkach. Ja wtedy czuje pomarańczę, to mój ulubiony świąteczny
aromat. A zatem pomarańcza.
I trochę „tradycji” greckiej ryby: marchewka, pietruszka, cebula, czosnek.
Marchewka
i pietruszka nożykiem do julienne pocięta
na spaghetti, cebula w
piórka, czosnek na plasterki.

Na
klarowane masło rzucamy czosnek, po chwili ląduje tam cebula, szczypta
cynamonu. Dajmy im trochę czasu ale bez przesady, niech trochę zmiękną. Trochę.
Dodajmy marchewkę, szczyptę soli, szczyptę pieprzu. Zostawmy przez moment żeby
marchewka złapała trochę ciepła.
I wyłóżmy wszystko do miseczki. Marchewka
powinna być jeszcze jędrna. Wymieszajmy wszystko z wyfiletowaną pomarańczą,
pietruszką lub kolendrą, skropmy cytryną i kroplą oleju.

I w takim marchewkowo cebulowym gniazdku
wyląduje nasza rybka. Mhmm…

P.S.: Talerze zostawiliśmy puste w
rekordowym czasie.

Składniki:

Dorsz: 2-3 filety

Tarty piernik (bez lukru i czekolady
polecam „Katarzynki”): około 10 dag.

Masło (do kruszonki): połowa ilości
piernika