A dziś opowieść z nutą leśno-mięsną…
W końcu post jest tylko do Wigilii
To przepis z gatunku pewniak. Żadna schabowa awangarda, czysta klasyka. Zawsze się udaje, zawsze smakuje. Jeden z tych, które zapisujemy w specjalnych zeszytach przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
A dzięki Pani Basi ląduje tutaj.
Leśną marynatę z jałowca i czosnku rozprowadzonych olejem wmasowujemy w oczyszczony z błon schab. Błony są mało przepuszczalne więc gdybyśmy się ich nie pozbyli, to równie dobrze moglibyśmy najpierw owinąć schab folią
a na to dać marynatę. Majeranek, pieprz,to dodamy przed pieczeniem. A smaki zamkniemy w schabie przykrywając go szczelnie plastrami wędzonego boczku.
Tak przygotowane mięso wkładamy do naczynia do pieczenia. Między ścianki naczynia i schab ciasno upychamy połówki jabłek .Na górę możemy położyć czerwoną cebulę pokrojaną w grube plastry. Przykrywami i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170 stopni.
Tłuszcz wytapiający się z boczku i woda parująca z jabłek nie pozwolą wyschnąć mięsu. Pieczemy około 90 minut. Chyba że mamy termometr do mięsa, to wtedy czekamy aż schab będzie miał
67 stopni i wyjmujemy z piekarnika. Odstawiamy na kilka minut i… gotowe.